Pewnego dnia kiedy bawiłem się w trawie zauważyłem koteczka, przypominającego małego lwa. Wyglądał on na głodnego i wydawało mi się, że chciałby mnie zjeść. Zacząłem uciekać, a kot w te pędy za mną. Potem wpadłem do rzeki. Jak wiadomo, koty nie lubią wody. Dlatego zaczął biec wzdłuż rzeki. Na końcu był kamienny wodospad. Koteczek osaczył mnie na nim. Następnie zaczęliśmy walczyć. Zaryczałem, jak w zwyczaju mają niedźwiedzie. Na szczęście moja mama zaryczała o wiele mocniej w tym samym momencie. Nasz wspólny ryk sprawił, że po koteczku nie zostało nawet śladu. Następnego dnia, po tych niemiłych przygodach, kiedy się obudziłem mama zabrała mnie do dżungli. Mieszkał tam mój stryjeczny wujek Baloo. Bardzo go lubiłem, bo opowiadał niestworzone historie. Kiedy wybraliśmy się na poobiednią przechadzkę, z wielkim zdziwieniem, zauważyliśmy w dżungli przebiegającego małego człowieka. Zatrzymał się na nasz widok. Podeszliśmy do niego, a on, mocno wystraszony, przywitał się z nami. Mały chłopiec o imieniu Mauli zaczął mnie przytulać i głaskać moje futerko. Widać- dobrze kojarzyły mu się małe misie. On też wydał mi się milutki. I tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. Od tego czasu codziennie razem spędzaliśmy czas: pływaliśmy w rzece, łowiliśmy ryby, a wieczorem rozpalaliśmy ognisko. Mój przyjaciel wspaniale przyrządzał ryby. Nie wiadomo, gdzie się tego nauczył, bo nigdy nie chciał mówić o swojej przeszłości. Mama i wujek bardzo cieszyli się z naszej przyjaźni. Z powodu Mauliego zamieszkaliśmy w dżungli na zawsze, wiedliśmy tam wspólne, szczęśliwe i chyba już wreszcie bezpieczne życie.
Wspaniała historia. Jeśli wstawiasz obrazki z internetu, to musisz podać źródło (np. w nawiasie pod zdjęciem małą czcionką "Źródło: Google grafika"). Popracuj nad interpunkcją :)
OdpowiedzUsuńNastępne zadanie, to animacja - szczegóły już wkrótce na lekcji.